Tak, to jest weekendowy vlog. Udało mi się przeżyć 10 dni samej z dziewczynami w sobotę w końcu wrócił nasz tata. I już wszyscy razem musieliśmy ogarnąć wszechobecny w domu bałagan i chorą Jadzią. Swoją drogą to jest niesamowite…czy dzieci zawsze, ale to zawsze muszą chorować przed wyjazdem? U Jadzi nagle w niedzielny poranek pojawiła się wysoka gorączka i już się bałam, że to może początek ospy albo Bostonka (też w tym czasie krążyła) i była też trzecia opcja – taka klasyczna trzydniówka. Na szczęście to był zwykły trzydniowy wirus i za dwa dni udało się wyjechać nad morze, ale za wesoło w weekend nie było. Czas za to umilały nam koncerty Barbary na prawdziwej, pierwszej gitarze. Zobaczcie vloga!
PREZENTY, PAKOWANIE DO SZPITALA I POMPON
Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale udało mi się przeżyć ponad tydzień samej z dziewczynami! Co więcej w tym czasie spakowałam się też do szpitala, zajęło mi to co prawda trzy dni, ale udało się. Pełny sukces. Jak to wszystko wyglądało zobaczycie oczywiście w filmiku a ja tutaj wrzucę Wam jeszcze listę rzeczy, które moim skromnym zdaniem należy spakować do torby do porodu.
- Pieluchy tetrowe. Spakowałam 8. Są niezbędne od razu po porodzie, żeby przetrzeć i ogrzać maluszka. Z moim dotychczasowych porodów wiem już, że jak pada hasło z ust położnej w stronę ojca dziecka: „proszę przygotować pieluchy” to znaczy, że to już praktycznie koniec! Pieluchy też mogą służyć jako ręcznik.
- Koszula do rodzenia
- Koszula nocna z opcją karmienia na pobyt w szpitalu
- Podkłady poporodowe Bella, nie wiem czy są inne, ale te znam i sprawdzają się od zawsze.
- Siateczkowe majteczki 5-6 par, ja nawet spakowałam trochę więcej
- Krem/maść do smarowania piersi u mnie Purelan
- Kosmetyczka
- Szlafrok
- Ręcznik
- Klapki
- Ubranka dla dzidziusia – spakowałam 5 kompletów (body i pajac, oraz body z długim rękawem i spodnie) i czapeczka
- Pieluchy
- Podkłady higieniczne
- Krem do smarowania pupy dzidziusia
- Octanisept i waciki jałowe do przemywania pępka – chociaż w moim szpitalu są dostępne
- Otulacz i kocyk
- Teczka z badaniami, co by później nie zapomnieć
- Woda, dużo wody przy moich dwóch porodach piłam jak smok
- Coś słodkiego… to rada mojej położnej, żeby na KTG przy przyjęciu dzidziuś się dobrze ruszał, więc można go cukrem podkarmić;)
- Coś ładnego i luźnego na wyjście ze szpitala, żeby po prostu czuć się dobrze!
I to chyba wszystko! Teraz nie pozostaje mi nic jak tylko cierpliwie czekać.